Forum www.rodzinysamobojcow.fora.pl Strona Główna www.rodzinysamobojcow.fora.pl
Forum dla rodzin i znajomych osób ktore popelnily lub usilowaly popelnic samobójstwo
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Straciłem Brata,50% mnie-odeszło razem z nim.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rodzinysamobojcow.fora.pl Strona Główna -> MÓJ/MOJA... POPEŁNIŁ/A SAMOBÓJSTWO
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel1szli




Dołączył: 06 Lis 2011
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:20, 11 Sty 2012    Temat postu: Straciłem Brata,50% mnie-odeszło razem z nim.

Witam, to zacznę od tego nie mogę pojąć dlaczego to zrobił, był 4 października 2010(śmierć zapisali na 5ty październik-bo prawdopodobnie między 24:00-a 1:00 popełnił samobójstwo) wstaliśmy ja i brat o 5 lat ode mnie starszy o imieniu Konrad, o 7:10 mieliśmy autobus do Głogowa, gdzie ja chodzę do szkoły a on na studia chodził, tuż przed przyjazdem autobusu, jeszcze ze mnie zażartował, potem w drodze blisko miasta, rozmawialiśmy o wysokim poziomie wody w rzece, i doszło do tego że trzeba z niego wysiądź, mieliśmy wysiadać razem, on jednak mnie okłamał i pojechał na PKS ja wysiadłem przystanek wcześniej(w tym samym mieście) wróciłem do domu, Konrad miał być około 16stej w domu, była 19sta i mama do mnie że się martwi że on nie wraca.Mówiłem jej że pewnie poszedł z kimś gdzieś, doszła godzina 24:00 wtedy miał być u nas ostatni autobus, też nie przyszedł więc rano, na drugi dzień pojechałem z mamą do Głogowa, do szpitala zapytać się czy ktoś trafił tam to powiedzieli że nie , więc wróciliśmy do swojego miasteczka i zadzwoniliśmy na policję wtedy poprosili nas o przyjazd do Wschowy na komisariat...
Przybyliśmy z mamą na komisariat, zaprosili nas do pokoju, opisaliśmy w czym był, ile mógł mieć kasy przy sobie, czy ma jakieś znaki szczególne.
Dokładnie wszystko, potem musieliśmy poczekać parę minut, potem przyszedł Komendant Komisariatu z lekarzem, myślałem że coś się stało na komisariacie, ale zaraz zaczął mówić w stronę mojej mamy:"Pani syn prawdopodobnie popełnił samobójstwo, skoczył z komina elektrociepłowni we Wrocławiu(186metrów)"-zabrzmiało najpierw nie prawdopodobnie(szok) poprosili nas o danie próbek DNA(zahaczył o barierkę ciało się rozpadło, głowa,nogi,ręce osobno, mózg na ubraniach), do badania.Odwiózł nas jeden z policjantów, i powiedział mi w prost jak mama była w osobnym pokoju(bo oddawała badanie) że muszę się mamą zając, mówiłem że się postaram, przyjechałem, to co chwilę widziałem jak mama płacze, to było najgorsze, starałem się nie rozklejać i dawałem z tym rade, jednak jak kładłem się spać płakałem, ale miałem nadzieję że to nie prawda.Czekaliśmy na wynik badań DNA prawie 2miesiące, to był najgorszy czas mojego życia.Potem sprawy wyjazdów do Wrocławia, Lekarz prowadzący sekcje zwłok powiedział że pierwszy raz widzi takie coś, najgorsze zwłoki jakie kiedykolwiek widział, powiedział że pracuje już w tym około 15 lat, Bo mam się uparła w zakładzie medycyny sądowej że chce zobaczyć te zwłoki jednak ją przekonałem, potem zakład pogrzebowy, urna, wieńce to wszystko,kremacja. I doszedł dzień pogrzebu był to 5 grudzień, nie mogłem się opanować, ciągle płakałem to było coś okropnego widzieć zdjęcie jedynej osoby która była dla mnie ważna, rozumiała mnie, tuż przy urnie, te wieńce napisy na nich.Potem jakoś leciało, do czasu pierwszej próby samobójczej matki, zażyła ponad 250 tabletek, ale od razu ( po 1h-2h) zobaczyłem co jest i karetka przyjechała i ciocia, Gdyby było 2-3h później już bym był na 100% osierocony, wtedy zamieszkałem na około 2tygodnie do cioci, źle się czułem.Potem wróciła mama, a teraz we wrześniu na początku też mama chciała się zabić ale teraz było mniej tabletek, ale znów przeprowadzka, bo nie jestem jeszcze pełnoletni.
Już nie mam siły, wszystkich odpycham od siebie, próbuje się odizolować od ludzi, nie chce mi się żyć, ale jednak nie mam odwagi to zrobić i się męczę, do tego w domu nie jest dobrze z kasą.Żyje z matką która jest chora psychicznie od ponad 10 lat która nic o mnie praktycznie nie wie.
Nie mam do kogo otworzyć nawet mordy, są jedynie dwie koleżanki ale wiadomo nie będą na moje zawołanie.Ojca nie mam od urodzenia, do tego wszyscy dookoła ciągle o kasie gadają, rodzinie, braciach,siostrach-męczy już mnie to.Mam dopiero 17lat a mnie życie bardziej poturbowało niż jednego 30latka.Brat był dla mnie jak Ojciec, był bardzo dobry, nauczył mnie grać w piłkę, pamiętam zawsze na wieczór otwierał sobie okno i tak bez koszulki przez okno puszczał dymek ja w tym czasie siedziałem przy kompie, mogliśmy o grach, piłce gadać do rana,raz musiałem wstać o 7:00 do szkoły a gadaliśmy do 6:50 a potem się tylko położyliśmy że niby śpimy.Brat był ode mnie o 5 lat starszy, w wieku 21lat popełnił samobójstwo więc miałem wtedy 16lat, teraz 1września skończyłem 17lat.W szkole jak w szkole na dwójkach jakoś jadę, teraz coraz częściej olewam sobie Wf, dziś też uciekłem, bo mam dwa ostatnie, a kiedyś uwielbiałem.Cieszyłem się ze wszystkiego a teraz jak się uśmiechnę to jest dobrze.
Pozdrawia i współczuje tym którzy przeżyli samobójstwo kogoś bliskiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rodzinysamobojcow.fora.pl Strona Główna -> MÓJ/MOJA... POPEŁNIŁ/A SAMOBÓJSTWO Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin